Manipulacja w sprawie sześciolatków
Czy od decyzji politycznej MEN sześciolatki staną się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki bardziej dojrzałe, niż były poprzednie roczniki? – pyta ekspert w dziedzinie edukacji
Zanim w MEN podjęto decyzję o obniżeniu wieku obowiązku szkolnego z siódmego do szóstego roku życia dziecka, obowiązywała zasada prawna, w świetle której każdy sześciolatek mógł o rok wcześniej rozpocząć swoją edukację, jeśli tylko spełniał wszystkie normy dojrzałości szkolnej.
Zainteresowani tym rodzice, często powiadamiani przez nauczycieli przedszkolnych, że ich pociecha zdecydowane wykracza w rozwoju poza wiekową normę, zastanawiali się nad tym, czy rzeczywiście skrócić swojemu dziecku dzieciństwo i skierować je do szkoły, czy może jeszcze pozwolić mu na funkcjonowanie w grupie równolatków. Najczęściej wybierali ten pierwszy wariant, wychodząc z założenia, że szkoda czasu na spędzanie go w środowisku, w którym zdecydowana większość dzieci jednak wymaga jeszcze pedagogicznego wsparcia.
Jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy miał miejsce powszechny pobór mężczyzn do służby wojskowej, rodzice synów uważali, że z korzyścią dla nich będzie, jak wcześniej pójdą do szkoły, bo będą mieli w zapasie rok na przygotowanie się do egzaminów na studia, gdyby powinęła im się noga w toku pierwszego naboru. Poboru do wojska już nie ma, więc i całkowicie zostało wyparte zainteresowanie wcześniejszym skierowaniem chłopców do szkoły podstawowej.
Arogancja władzy
MEN poddało środowisko rodziców manipulacji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta