Zagłada warszawskich dworków
Zaczęły znikać w początkach XIX wieku, a wraz z nimi cała epoka. To drewniane dworki niepasujące do ceglanego miasta, tak jak szlachecka przeszłość do industrialnej społeczności
Dwory i dworki pojawiły się wokół stolicy już pod koniec wieku XVI i stanowiły rezydencje ziemiańskie oraz miejsca zamieszkania bogatszych mieszczan, mających ziemię wokół Warszawy.
W połowie XVIII wieku naliczono ich około półtora tysiąca.
Przybywały wraz z jurydykami, czyli miasteczkami niepodlegającymi władzom Warszawy, których było aż 26. W ich centrach pojawiały się budynki murowane, natomiast na obrzeżach stawiano domy tanie, z drewna i w kształcie doskonale sprawdzonym – a więc dworki. Po włączeniu jurydyk w granice miasta (pod koniec tego samego stulecia) dworek stał się z konieczności budynkiem warszawskim.
Strzeż się ognia
Najwięcej o starych dworkach dowiedzieć się można z kroniki wypadków. Bo płonęły one jak pochodnie, a ponieważ wokoło znajdowały się budynki gospodarcze, nieszczęście było pełne. I tak w roku 1822, opisując pogorzelisko przy ulicy Browarnej, „Gazeta Warszawska" narzekała, iż „mamy w mieście ciągłe pożary dworków", i pocieszała, że w obrębie miasta budowanie nowych domów drewnianych jest zabronione, więc „pożary te rzadszemi się staną". Niestety, tak nie było.
W roku 1827 tuż za Rogatkami Wolskimi w dwóch posesjach spaliło się wiele zabudowań drewnianych, ogniem zajęły się dworki, a „zaraz z początku tego pożaru zapewne zmorzony snem, 18-letni młodzieniec niezdołał uciec i postradał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta