Listy do „Rzeczpospolitej”: Katastrofa smoleńska
Od piątku nurtuje mnie pytanie, na które jako szara obywatelka nie spodziewam się dostać odpowiedzi od ministra Millera. Otóż w roku 2008 kapitan Pietruczuk, który nie zgodził się na lądowanie w Tbilisi na polecenie „dysponenta", otrzymał medal. Minister Miller mówił zaś w piątek, że widząc trudności z lądowaniem, załoga za pośrednictwem dyrektora protokołu zwróciła się do „dysponenta" z pytaniem, gdzie lądować, i niestety takiej odpowiedzi nie uzyskała. Bardzo mnie to zdziwiło. Czyżby w ciągu tych dwóch lat zmieniły się przepisy? Czyżby zmieniono je tak, by umożliwić „dysponentowi" swobodniejsze korzystanie z powietrznej floty? Jakoś trudno mi uwierzyć. A jeśli ich nie zmieniono, to na jakiej podstawie minister Miller twierdził, że „dysponent" powinien podjąć decyzję, gdzie lądować?
—Maria Tenerowicz (adres znany redakcji)