Król Lear nadchodzi
Król Lear nadchodzi
Alfred Harbage
Sztuka rozpoczyna się od krótkiej, wygłaszanej prozą "ekspozycji", pogawędki dotyczącej podziału królestwa oraz nieślubnego pochodzenia syna jednego z rozmówców. Ton tej wymiany zdań jest niezobowiązujący, żartobliwy, uprzejmy. Syn, oficjalnie przedstawiony, odpowiada w stosownym stylu. Rozmówcy ukrywają się za dobrze znanymi maskami. Zaraz jednak owe uwagi -- wymianiane jak gdyby półgłosem pod portalem wejścia -- cichną; rozpoczyna się jakaś dawna, ale na poły tkwiąca wpamięci uroczystość. Wszystko jest rytuałem: fanfary obwieszczające wejście władcy, pochód orszaku, symboliczne przedmioty w postaci diademu i mapy, następstwo nie umotywowanych, a jednak dziwnie przewidywalnych czynności. Jak to rozumieć? Dlaczego ten starzec -- patriarcha, który życzy sobie zrzec się władzy i ziem, wymaga od obdarowywanych osób deklaracji uczuć? Dlaczego ta dziewczyna, która go szczerze kocha, odpowiada jedynie oświadczeniem, że kocha szczerość? Nie widać logicznych powodów -- rytuał jest rytuałem, ma swoją własną logikę. Proza ustępuje miejsca poezji, "realizm" -- realności. "Król Lear" nie jest prawdą. Jest alegorią prawdy.
To, że prawdy tej sztuki nie należy brać dosłownie, jest pierwszą rzeczą, jaką w niej zauważa nawet czytelnik o nie wyrobionej w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta