Konwencje dobre i złe
Konwencje dobre i złe
Rozmowa z Luką Ronconim, reżyserem
Jako dwudziestoletni aktor debiutował pan w 1953 r. u boku Vittorio Gassmana w rzymskim Teatro d'Arte Italiano. Dziesięć lat później wyreżyserował swój pierwszy spektakl -- dwie sztuki Goldoniego. Po "Orlandzie szalonym" w 1968 r. zajął pan pozycję czołowego reżysera włoskiego nowego teatru. Czy nigdy nie żałował pan porzucenia aktorstwa na rzecz reżyserii?
Nie, niczego nie żałuję. Nawet jeśli moja prawie dziesięcioletnia kariera aktorska była raczej udana, nie lubiłem występować na scenie. Brak mi było tej szczypty ekshibicjonizmu, koniecznej w zawodzie aktora. Myślę jednak, że doświadczenia tych lat i znajomość technik aktorskich, jaką wtedy zdobyłem, bardzo mi się przydały w mojej późniejszej pracy reżyserskiej.
Czy Tunis jako miejsce pana urodzenia miał jakiś wpływ na pański sposób widzenia świata?
Przenieśliśmy się z Tunisu, kiedy nie miałem jeszcze roku!
Poza Ariostem i Pasolinim rzadko zajmuje się pan autorami włoskimi. Znacznie częściej niemieckimi, skandynawskimi, angielskimi. Dlaczego?
Reżyserowałem również Goldoniego, a ostatnio -- na festiwalu w Salzburgu -- Pirandella, chociaż w przekładzie niemieckim. Dramaturgia włoska, poza wymienionymi autorami, nie jest tak bogata, jak inne dramaturgie europejskie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta