Z "Wesołych kumoszek z Windsoru"
William Shakespeare
Z "Wesołych kumoszek z Windsoru"
Akt I, Scena pierwsza (fragment)
Wchodzą sędzia Spłyć, Mizerek i sir Hugh Evans.
SPŁYĆ: Nie próbuj mi odradzać, mój wielebny Hugonie; zrobię z tego sprawę, która się oprze aż o królewski trybunał. Niechby sobie sir John Falstaff istniał nie w jednym, ale w dwudziestu egzemplarzach -- żaden z tych egzemplarzy nie będzie pomiatał wielmożnym Robertem Spłyciem.
MIZEREK: Sędzią pokoju w hrabstwie Gloucester, bądź co bądź. Ozdobą miejscowej jurysprudencji.
SPŁYĆ: A nawet jurysdykcji, drogi kuzynie.
MIZEREK: Z dykcji też. A w dodatku szlachetnie urodzonym, mości proboszczu -- kimś, kto ma prawo postawić herbową pieczęć na każdy sądowy nakaz, zakaz, akt, kontrakt, umorzenie długów czy przedłużenie umów; wszystko może postemplować swoją herbową pieczątką!
SPŁYĆ: A pieczętuję się nią od dobrych trzystu lat, dzień w dzień.
MIZEREK: I takie samo było i będzie postemplowanie wszystkich jego sukcesorów, którzy odeszli z tego świata przed nim, oraz antenatów, którzy przyjdą na świat po nim. Ten sam herb od stuleci: biała ryba na bordowym tle.
SPŁYĆ: To naprawdę stary herb.
EVANS: Tak, stare herpy -- ileż tam...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta