Jak wygrać wybory, nie wychodząc z domu
Jakiś czas temu znany hiphopowiec Luc opowiedział mi w wywiadzie, jak to bardzo nie chciał zdać na aplikację adwokacką.
Z jednej strony kochał ojca, który widział jedynaka w tym fachu, więc do egzaminu przystąpił i nie chciał przynieść wstydu, z drugiej jednak strony w głowie mu była muzyka, a nie adwokatura. Celował więc w minimalne oblanie. Niestety, nie udało się, klęska. Zdał.
Historia ta przyszła mi do głowy podczas obserwowania początków tegorocznej kampanii wyborczej. Większość kandydatów zachowuje się, jakby rzeczywiście chciała koncertowo przegrać. Niestety, nie podejrzewam ich o fantazję Luca. Jak mniemam, oni jednak chcą wygrać te wybory, tylko robią to z gracją minister Hall. Coby więc oszczędzić im upokorzeń, postanowiłem pospieszyć z garścią rad, jak wygrać wybory najmniejszym kosztem.
Na Prządkę
Można właściwie nie ruszać się z baru, wiktoria nasza! Trzeba tylko mieć jedynkę. Statystyki dowodzą, że jeśli kandydujemy ze sporej partii z pierwszego miejsca, a nasza partia akurat bierze w tym okręgu mandat, to nie ma co kombinować – jedynka daje stuprocentową gwarancję. Można być właścicielką kurwików (Renata Beger), perukarzem (Marek Suski), doręczycielką kwiatów ministrowi (Magdalena Gąsior-Marek) czy prządką, a konkretnie Prządką Stanisławą z SLD, a i tak do Sejmu nas wniosą.
Sama Prządka Stanisława to jednak przykład...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta