Prywatka to nie impreza. To kobieta
Czy z lachonkiem chodzi się do łóżka, kiedy jest luzik arbuzik, a kiedy będą dymy – wyjaśnia językoznawca
rz: Kończą się wakacje. Dla wielu spośród uczniów zaje...ste.
dr Katarzyna Kłosińska, językoznawca z Instytutu Języka Polskiego UW: Kiedy byłam w podstawówce, zaje...sty oznaczał tyle co jaskrawy. Nic nie wskazywało, że stanie się synonimem słów świetny, fajny. Odnoszę wrażenie, że niektórzy odbierają świat zero-jedynkowo, tylko w kategoriach: coś jest zaje...ste – coś nie jest zaje...ste.
Jak fajne i niefajne.
Jako studentka musiałam uczęszczać na studium wojskowe. Tam pewien pułkownik do oceny rzeczywistości używał dwóch sformułowań: „O, student – fajnie!" i „Oj, oj, student – niefajnie". Nie ma innych kategorii – estetycznych czy moralnych. Nie mówi się, że coś jest ładne, piękne, wyszukane, dobre, uczciwe, smaczne, wygodne – jest zaje...ste, tak jak w wojsku było fajne albo niefajne. Poza tym ten przymiotnik jest po prostu wulgarny. Kryje w sobie czasownik – wiadomo jaki.
Mówi pani tylko o części wyrazu. Do tego wstydliwie schowanej w prefiksy i sufiksy. A co z taką, przepraszam za wyrażenie, dupą? Usłyszałam w autobusie zwierzenie chłopaka, który właśnie rozstał się z dziewczyną. I wyrażał żal, bo – co tu dużo mówić – „w sumie była to fajna dupa, troskliwa i wrażliwa". Czyli w sumie porządna. Choć nie wiadomo, czy blada.
Biedaczek! Taka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta