Polski dzień
Nasza teraźniejszość pełna jest godzin, które pojawiają się nagle na ulicznym zegarze, kuchence mikrofalowej, rozkładzie jazdy. I coś przypominają
4.45
Wojna! Ale wcześniej, pod koniec sierpnia 1939 roku do portu w Gdańsku wpływa zwalisty pancernik „Schleswig-Holstein". Wizyta jest gościnna, więc witają go uśmiechy, uściski i ukłony. Jednak 1 września nad ranem rozlega się niehonorowa salwa skierowana w stronę składnicy wojskowej na Westerplatte. Jest 4.45 i tak zaczyna się II wojna światowa. A przynajmniej taką wersję podają podręczniki. O 4.45 rozpoczynają się więc wszystkie państwowe uroczystości honorujące kolejne rocznice. Według źródeł ostrzał miał się jednak rozpocząć o 4.48, a przyczyną opóźnienia była konieczność przestawienia okrętu. Zresztą wojna rozpoczęła się już o 4.34, gdy niemieckie bombowce zaatakowały dworzec kolejowy, mostowy i koszary w Tczewie. A już na pewno o 4.42, gdy zbombardowano Wieluń. Różnice w czasie wynikały ze źle zsynchronizowanych zegarów w niemieckich jednostkach.
6.00
Kończy się noc, zaczyna dzień. Taksówkarze – jeśli nie zapomną – przełączają liczniki z powrotem na pierwszą taryfę. W dni powszednie otwierają się sklepy spożywcze i kioski z gazetami, w dniu wyborów – jeśli przewodniczący komisji nie zaśpi – lokale wyborcze. Ale godzina 6.00 została zdemonizowana przez lewicowych publicystów, bo to zwykle wtedy – jak mówi ich ulubiona figura retoryczna – do drzwi pukają smutni panowie, aby skuć w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta