Koniec miraży pułkownika
Kaddafi chciał przejść do historii jako postać na miarę Napoleona. Skończył jako groteskowy afrykański satrapa obalony przez własny naród
Po raz pierwszy o Muammarze Kaddafim świat usłyszał 1 września 1969 roku. Jego twarz trafiła na pierwsze strony gazet i okładki kolorowych czasopism w okolicznościach bardzo podobnych do obecnych. W Libii doszło do rewolucji. Zbuntowani żołnierze obalili stary reżim, czemu towarzyszyły entuzjastyczne demonstracje. Libijczycy, tak jak teraz, wychodzili gromadnie na ulice, strzelali w powietrze i machali flagami.
Różnica polega na tym, że 42 lata temu Kaddafi znajdował się po drugiej stronie. Jako młody kapitan libijskiej armii, poprowadził rebeliantów do szturmu na budynek radia w Benghazi. Był to sygnał do rozpoczęcia zamachu stanu wymierzonego w króla Idrisa I.
Pucz z 1969 roku – kolejne podobieństwo do wydarzeń z ostatnich dni – został przyjęty z olbrzymią życzliwością przez liberalne zachodnie media. Został bowiem przeprowadzony pod hasłem walki z wpływami „europejskich wyzyskiwaczy" i „zerwania z niewolą kolonializmu". Do historii przeszła znienawidzona przez postępowych europejskich intelektualistów pragmatyczna monarchia utrzymująca świetne relacje z „amerykańskimi imperialistami" i Wielką Brytanią.
Młody, zbuntowany oficer Muammar Kaddafi zapowiedział obalenie „zgniłego kapitalizmu"...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta