Nieodpowiedzialność za słowo
Po amerykańsku
Nieodpowiedzialność za słowo
Wojciech Sadurski z Ithaki
Do jakiego stopnia powinniśmy być odpowiedzialni za przestępstwa popełnione przez innych ludzi pod wpływem tego, co powiedzieliśmy lub napisaliśmy? Pewne odpowiedzi wydają się oczywiste. Z jednej strony nakłanianie innych osób do popełnienia przestępstwa powinno być karalne; co do tego zgodzą się zapewne nawet najgorliwsi orędownicy wolności słowa. Z drugiej jednak strony nie powinienem być karany za to, że ktoś wysnuje z moich wypowiedzi wnioski prowadzące do popełnienia przestępstwa; to już jego odpowiedzialność, nie moja.
Trudności pojawiają się w sytuacjach pośrednich: gdy moja wypowiedź jedynie pomogła komuś w obmyśleniu i przeprowadzeniu zbrodni. Jeśli napiszę poradnik, jak skutecznie i bez pozostawiania śladów popełnić przestępstwo -- nie namawiając przy tym czytelnika do czynienia tego -- to czy powinienem być uznany za współwinnego wraz z człowiekiem, który postąpił zgodnie z moimi wskazówkami?
Przed takim problemem stanął niedawno okręgowy sąd federalny w stanie Maryland, a dla licznych prawników amerykańskich jego decyzja miała stanowić ważną wskazówkę co do granic wolności słowa, gdy wypowiedzi jednych ludzi prowadzą do popełniania przestępstw przez innych. Małe wydawnictwo Paladin Enterprises wydało dwa poradniki dotyczące...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta