Niepodległość przez tydzień odzyskiwana
11 listopada 1918 r. uznany został za symbol wybicia się na wolność. Ale to data umowna – przed nią i po niej działy się w Warszawie równie ważne, albo i ważniejsze, wydarzenia, ale nie uznano za stosowne, by je uhonorować
Ówczesne stołeczne gazety nie wspominały nic o odzyskaniu państwa w ten poniedziałkowy dzień. Napisały tylko, tak jak „Kurier Polski", o „wolnej Warszawie", tymczasem Kraków był już wolny od 1 listopada, zaś w Lublinie urzędował polski rząd, choć nie przez wszystkich uznawany.
Co wiedział mieszkaniec stolicy na temat sytuacji politycznej? Z agencyjnych doniesień – o rzeczy niebywałej, a mianowicie o abdykacji cesarza niemieckiego Wilhelma II, która nastąpiła 9 listopada. Mój ojciec mający wtedy kilkanaście lat wspominał później, że to był szok. Po pierwsze tuż przed wybuchem wielkiej wojny nikt nie przypuszczał, że w ciągu czterech lat runą trzy cesarstwa europejskie, po drugie – Wilhelm II uznawany był za postać niemal żelazną. A tu po Warszawie, będącej pod niemiecką okupacją, pętały się tłumy zrewoltowanych żołnierzy, co wcale nie było bezpieczne. Na terenie Cytadeli przebywało 8 tys. wojska oraz urzędników, a w mieście i wokoło niego było około 20 tys. uzbrojonych po zęby żołnierzy. I jak tu odzyskiwać niepodległość?
Oddaj broń!
Już 9 listopada okazało się, że wielu mundurowych ma w nosie wojaczkę i chce tylko wrócić do domu. Młodzież zaczęła więc wieczorem odbierać broń, co przebiegało dość pokojowo. Dzień później zabierała ją już bez kłopotu, ale trzeba było umieć się z tym żelastwem obchodzić....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta