Patrz, Włodek, tak wyglądają dolary
Włodzimierz Lubański o polskim futbolu w czasach, gdy nie było zawodowców, ale piłkarze umieli grać
Rz: O piłkarzach ligowych i innych sportowcach klasy reprezentacyjnej mówiło się w czasach Polski Ludowej państwowi amatorzy. Jak to wyglądało w przypadku Górnika?
Włodzimierz Lubański: Codziennie trenowaliśmy, a raz w miesiącu szliśmy do kopalni po pieniądze. To była kopalnia Szczygłowice, miałem tam
stanowisko górnika dołowego strzałowego. Siadaliśmy w gabinecie dyrektora lub w salce konferencyjnej, sekretarka przynosiła kawę, a my rozmawialiśmy z aktywem robotniczym. Opowiadaliśmy o meczach i wyjazdach. Spotykaliśmy się z kibicami w kopalni także z okazji Barbórki. Można się po latach śmiać, ale to były naprawdę pożyteczne spotkania, bo dzięki temu kibice nie byli dla nas anonimowi. Pamięta pan przypadek Alojzego Piontka, górnika przysypanego w kopalni Mikulczyce-Rokitnica? Kiedy go uratowano po tygodniu, zapytał, jak Górnik grał z Manchesterem City. Pamiętam, że poszliśmy odwiedzić go w szpitalu.
Polska przełomu lat 60. i 70. była podzielona na kibiców Górnika i Legii. Symbolami obydwu drużyn byli pan i Kazimierz Deyna. Ale w Warszawie i Górnik, i pan też mieliście wielu zwolenników.
Miał 16 lat, kiedy zdobył pierwszą bramkę dla reprezentacji Polski
Wiem o tym. To naturalne, bo kiedy i my, i chłopaki z Legii graliśmy z powodzeniem w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta