Polska drugiego obiegu
Postawa obozu „wolnych Polaków” coraz bardziej przypomina podszyte romantycznym mesjanizmem czekanie na rozwiązanie w stylu deus ex machina. Jesteśmy, trwamy, jest nas dużo... – pisze publicysta
W te święta pojednania na wielką skalę nie będzie. Polska alternatywna, drugoobiegowa nie będzie się dzielić opłatkiem z Polską oficjalną, a i ta oficjalna nie pali się do tego, żeby wyściskać tę równoległą. W Wigilię oba te światy będą obrócone do siebie plecami. Jedni przekonani, że po tamtej stronie są lemingi i zdrajcy; drudzy – że tamci to wariaci i oszołomy.
Własny świat
Osoby, które należą do elit obu obozów, a jednocześnie nie chcą się w nich zamykać i widzą jakąś szansę na porozumienie z drugą stroną, można policzyć na palcach jednej ręki. Przy czym „porozumienie" należy rozumieć jedynie jako uzyskanie zdolności do spokojnego zdefiniowania różnic, a nie jako osiągnięcie jakiegoś konsensu, bo w to chyba nikt nie wierzy.
Takie osoby ryzykują zresztą wiele. Jeśli pochodzą z obozu „wolnych Polaków" (by odwołać się do określenia Jarosława Marka Rymkiewicza), bardzo łatwo mogą zasłużyć na miano zdrajców. Jeśli z obozu lemingów – rychło mogą otrzymać łatkę pisowców, a może nawet faszystów. Odrzucani przez jednych, przyjmowani podejrzliwie przez drugich, mogą się znaleźć na ziemi niczyjej, ostrzeliwani z obu stron.
Daleki metafizyczny plan niektórym przysłania całkowicie dzisiejszą rzeczywistość i wzmacnia złudzenie, że możliwe jest zbudowanie alternatywnego państwa
Dlatego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta