Australii już się nie odmawia
Kiedyś zapomniany Wielki Szlem, dziś bez żadnych kompleksów: zaczął się setny Australian Open
Jeszcze ćwierć wieku temu było całkiem inaczej. Turniej był dumą dla Australijczyków, lecz reszta świata przyjeżdżała niechętnie, tłumacząc się odległością albo zmęczeniem po poprzednim sezonie. Istotnym powodem było także to, że w Australii płacono znacznie mniej niż w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku. Nie wypadało głośno mówić o tenisowej prowincji, ale coś było na rzeczy.
Pomogła ucieczka do przodu. Przenosiny na stałe w 1988 roku z Kooyong do Melbourne Park, zerwanie z tradycją gry na trawie (choć były pomysły, by naturalne trawniki zastąpić sztucznymi), położenie na kortach nowej wykładziny o nazwie Rebound Ace, budowa wielkiego kortu centralnego na 15 tysięcy osób (dziś Rod Laver Arena), pierwszego na świecie z ruchomym dachem.
Gdy okazało się, że na Rebund Ace można w największe upały smażyć jajka (taki eksperyment podjęła w 1990 r. telewizja Channel Nine), Australijczycy wymyślili lepiej chłonącą ciepło nawierzchnię Plexicushion i stosują ją od 2008 roku. Dołożyli drugi kort z zasuwanym dachem i oczywiście nie zapomnieli o wielkoszlemowych premiach. Dziś dla singlistek i singlistów po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta