Orbanomika bez efektów
O ile w warstwie politycznej rząd Fideszu warto chwalić za odwagę, o tyle na płaszczyźnie fiskalnej i monetarnej prowadzi on politykę w istocie lewicową – twierdzą eksperci Fundacji Republikańskiej
Wydarzenia na Węgrzech przyspieszyły. Oprocentowanie węgierskiego długu osiągnęło poziom 10 proc., przy którym bankructwo państwa jest tylko kwestią czasu. Wartość forinta spadła do rekordowych poziomów. Węgry są na skraju kryzysu zadłużeniowego i walutowego, a premier Viktor Orban zrozumiał, że nie ma szans samodzielnie z tym sobie poradzić. Mimo zerwania w grudniu rozmów z Międzynarodowym Funduszem Walutowym szef węgierskiego rządu teraz oznajmił, że bez wstępnych warunków chce wrócić do negocjacji.
Ta sekwencja wydarzeń to dowód na porażkę eklektycznej polityki gospodarczej prowadzonej przez ostatnie dwa lata. Warto się przyjrzeć, jak i dlaczego do niej doszło, tym bardziej że węgierskie doświadczenia bywają punktem odniesienia także w polskich sporach politycznych.
Droga do kłopotów
Na Węgrzech, w kraju „gulaszowego socjalizmu", postulat odpowiedzialnej polityki fiskalnej nigdy nie był popularny. Gdy politycy Fideszu mówią, że dostali od socjalistów państwo z fatalnym stanem finansów, to warto pamiętać, że sami też przyłożyli do tego rękę.
Ich pierwsza kadencja (1998 – 2002) nie była czasem oszczędności, a kampania wyborcza, w której Fidesz przegrał kolejną kadencję, była już istnym festiwalem socjalnych obietnic. Ich realizacją zajęli się postkomuniści, a Orban, czekając na możliwość powrotu do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta