Zemsta rockmana
Paulo Sorrentino o Seanie Pennie i „Wszystkich odlotach Cheyenne’a”
Dlaczego reżyser tak mocno dotąd związany z kulturą włoską robi kino drogi w Ameryce?
Paulo Sorrentino: Z bardzo prozaicznego powodu. Od dawna chciałem opowiedzieć o starzejącym się rockmanie, a taki facet musiał być Anglosasem. Włoski rockandrollowiec przypominałby narciarza z Mozambiku. My nigdy nie doświadczyliśmy takiej fali rocka, jaka przeszła przez Wielką Brytanię i Amerykę. Poza tym zawsze pociągały mnie i inspirowały zaoceaniczne pejzaże. Oglądałem je z zachwytem i z zazdrością choćby w takich filmach jak „Prosta historia" Davida Lyncha. Tak wielkich, otwartych przestrzeni nie znalazłbym w Europie.
To jednak wyzwanie robić film w kraju, którego zapachów i smaków się nie zna.
Razem ze scenarzystą Umberto Contarello odbyliśmy dwie długie podróże po Stanach. I wymyśliliśmy coś, co pozwoliło nam przyjrzeć się temu krajowi oczami człowieka z zewnątrz. Bohater filmu – Cheyenne – jest Amerykaninem, który od 30 lat mieszka w Irlandii. Dlatego mógł odkrywać Stany od nowa, razem z nami. Patrzył na ten świat z taką samą ciekawością...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta