Jak straciliśmy Mali
Timbuktu, perłę w pustyni, niszczą dziś uzbrojeni barbarzyńcy z al Kaidy. Są bezkarni: nikt w świecie nie ma ochoty na rozpoczynanie kolejnej kampanii walki z terroryzmem, w której sukces nie jest gwarantowany
W Timbuktu nie mieszka dziś 100 tysięcy mieszkańców jak jeszcze pięć wieków temu, tylko niecałe 20. W barach nie tłoczą się gromady kupców z Trypolisu i Maroka, którzy od XIII wieku przybywali do Timbuktu kupować złoto i niewolników w zamian za produkowane w Europie tkaniny, konie i sól przywożone szlakiem przez pustynię. Nie ma wspaniałych bibliotek wypełnionych arcydziełami islamskiej literatury, których renoma rozchodziła się na cały islamski świat, nie ma 20 tysięcy naukowców, którzy uczyli studentów przybywających z Mekki czy Bagdadu.
Jeden z naczelnych mitów kolonizacyjnych głosi, że Afryka nie posiada spisanej historii ani tradycji intelektualnej. Skąd w takim razie dziesiątki tysięcy manuskryptów nie tylko w języku arabskim, ale w językach zachodnioafrykańskich, które przechowywane są do dziś w prywatnych bibliotekach w Timbuktu? Skąd traktaty z dziedziny logiki, matematyki, astronomii, medycyny i innych nauk?
Za kilka miesięcy, może nawet wcześniej – nie będzie o co pytać. Po ulicach Timbuktu jeżdżą dziś pikapy z uzbrojonymi barbarzyńcami, którzy niszczą wszystko, co nie mieści się w salafickiej fundamentalnej wykładni islamu. Niszczą mauzolea sufickich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta