Amazonko, moje słonko
Im bardziej człek próbuje pochwycić ich fenomen, ukonkretnić legendę, zweryfikować sprzeczne przekazy, tym głupiej się czuje Nie ma ich, a przecież istnieć muszą, bo gdyby nie istniały, nie wiedlibyśmy o nie sporu. Zresztą co tam my – nie wiedliby o nie sporu starożytni
Starożytni – wbrew fałszywej pewności czerpanej z suchych notatek poświęconych antykowi leksykonów czy słowników mitologii – wcale nie zgadzali się ze sobą w kwestii Amazonek. Począwszy od sprzecznych doniesień na temat położenia ich ojczyzny, aż po cele, jakie im przyświecają. W zależności bowiem od tego, po jakie sięgniemy źródło, dowiemy się, że żyły na wyspie, półwyspie lub na kontynencie; w górach, w borach, a nawet i nad morzem. Pochodzić miały z Kolchidy albo z Kaukazu, żyły w Libii, Kapadocji, Temiskyrze, Leukosyrii (zaraz, zaraz, czy Leukosyria to nie część Kapadocji?) – zawsze gdzieś dalej, poza granicami znanego świata, lecz nie tak daleko, aby był to świat całkiem nieznany. I czego bardziej się bać – ich oszczepów, toporów czy łuków? Ataków konnych czy zasadzek pieszych?
Bądźmy szczerzy. Nie szczegóły geograficzne są tu najważniejsze. Źródłem fascynacji, niepokoju i podejrzliwości są obyczaje.
Zacznijmy od prokreacji – że niby Amazonki raz w roku dopuszczają do siebie mężczyzn z sąsiedniego plemienia, by ci poczęli z nimi dzieci. Wbrew pozorom nie takie to dziwne i szokujące, bo pasuje idealnie do życia w społeczności nieznającej antykoncepcji i w której jedynie ilością rodzonych dzieci nadrabia się kłopoty z wysoką umieralnością niemowląt. Zatem – poczęcie, potem ciąża, narodziny i – wkrótce – ponowne poczęcie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta