Dyplomatyczny najazd na Manhattan
Jak co roku Nowy Jork przeżywa inwazję szefów państw i dyplomatów – niechybny znak, że obraduje ONZ
Niewielu przechodniów patrzących na przejeżdżające co kilka minut ulicami wschodniego Manhattanu kawalkady limuzyn jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czego konkretnie będą dotyczyły obrady w gmachu przy Pierwszej Alei i 44 ulicy. Wielu z nich może się cieszyć, bo zło konieczne, jakim jest kilka dni sesji plenarnej Zgromadzenia Ogólnego, ożywia lokalną gospodarkę. Cena pokoju w lepszym hotelu nie schodzi poniżej 500 dolarów za noc – jeśli w ogóle można znaleźć jakieś wolne łóżko. Oblężenie przeżywają też wszystkie lepsze restauracje w okolicach Midtown.
Pojawienie się w Nowym Jorku ostrzeżeń przed tzw. gridlock alert, czyli zakorkowaniem centrum miasta, za każdym razem wywołuje dyskusje na temat sensu istnienia samej ONZ – instytucji zdaniem większości Amerykanów wymagającej głębokich reform. Tym bardziej że nowojorskie tabloidy, zamiast śledzić przebieg dyplomatycznych gier, prześcigają się w tropieniu dyktatorów i żon głów państw – często bardzo biednych krajów – obwożonych po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta