Ernest Pol, jego gry i zabawy
Był jednym z najlepszych polskich graczy, jest legendą Górnika Zabrze. Strzelił w lidze 186 goli, to rekord do dziś. 3 listopada skończyłby 80 lat
Na mistrzostwach świata nie grał. Górnik dotarł do finału rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów już bez niego. Wziął udział w igrzyskach olimpijskich w Rzymie, ale Polska odpadła po pierwszej rundzie. A przecież to był geniusz.
Każda dekada miała swego piłkarskiego bohatera. Lata 50. to Gerard Cieślik, 60. – Włodzimierz Lubański, 70. – Kazimierz Deyna, a 80. - Zbigniew Boniek. Ernest Pol łączy kilka tych postaci i epoki. Jest dla polskiego futbolu kimś takim jak Alfredo di Stefano dla światowego. Grali nawet na tych samych pozycjach i mieli podobne role w swoich drużynach. Di Stefano, Argentyńczyk, od którego w latach 50. zaczęła się legenda Realu Madryt, też nigdy nie wystąpił na mistrzostwach świata. Ale zdobył z Realem pięć razy Puchar Mistrzów, jest honorowym prezydentem tego klubu, a jego imię nosi treningowy stadion w ośrodku szkoleniowym Realu w Valdebebas. Ernest Pol jest od roku 2005 patronem stadionu Górnika w Zabrzu. Kiedy ten stadion powstawał w latach 30. ubiegłego wieku, nadano mu imię Adolfa Hitlera. Zabrze nosiło nazwę Hindenburg, Pol zaś nazywał się Pohl.
Potęga armii
Ernest Pol jako junior Slavii Ruda Śląska nie był na tyle znany, aby rzucić się w oczy szperaczom piłkarskich talentów w CWKS, czyli Legii Warszawa. Wysłano go do Łodzi, gdzie w jednostce wojskowej wywoził pomyje z oficerskiej kantyny. Tak przynajmniej twierdził...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta