Autolustracja
Ojcowie i dzieci. Dzieci i ojcowie. Jakże śmieszny i archaiczny wydaje się Turgieniew ze swoją konfrontacją omszałej tradycji i bezpłodnego nihilizmu wobec tego, co przyniósł XX wiek.
Pewnie nigdy napięcia na linii pokoleń nie były aż tak gorące jak w epoce totalitaryzmów. Ojcowie szlachta, dzieci bolszewicy. Dziadkowie rabini, wnuki w bezpiece. Rodzice narodowcy, dzieci socjaliści. Ojciec i matka w KPP, synowie dysydenci. Ileż tego było, ile jest do dziś, choć wiek szaleństwa minął bezpowrotnie. Szczęśliwi, w których rodzinach trwała jakaś ciągłość idei; nie musieli się zmagać z buntem przeciwko rodzicom. A może nieszczęśliwi? Bo ów naturalny konflikt pokoleń nie miał dodatkowego ognia albo przynajmniej podpałki?
Nie wiem. Opowiem o swoim przypadku. Otóż mój dziadek od strony ojca, urodzony w roku 1900, a więc dokładnie rówieśnik swojego wieku, dorastał w lubelskich Bronowicach, dzielnicy dorożkarzy, drobnych rzemieślników i robotników fabrycznych. Pochodził, jak często w tamtych czasach, z wielodzietnej rodziny. Starsze rodzeństwo już na początku wieku emigrowało do Ameryki, młodsze wciąż biegało po lubelskich podwórkach. Gdyby spytać o ideową proweniencję owych podwórek tuż przed pierwszą wojną światową, to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta