Łopot czerwonego całunu
Pogrzeb Prospero Gallinariego, który w 1978 r. porwał pięciokrotnego premiera Włoch Aldo Moro, pokazał, że dla młodych ludzi terrorysta Czerwonych Brygad jest wzorem do naśladowania. Wróciła obawa, że terroryzm się odrodzi.
Gdy w połowie stycznia wiadomość o śmierci terrorysty pojawiła się we włoskich mediach, w Internecie się zakotłowało. Na stronach ugrupowań skrajnej lewicy i ośrodków społecznych (centri sociali) skupiających zanarchizowaną i zideologizowaną młodzież pojawiły się sławiące terrorystę nekrologi: „Chwała Mu za wierność ideałom i konsekwencję" – pisano. „Prawy człowiek o niezłomnym kręgosłupie moralnym", „Bohaterski rewolucjonista", „Nie wahał się poświęcić życia walce klas", „Człowiek wielkiego serca, ogromnej skromności i wyważonych sądów". Podobnie na Twitterze. Wszystko dlatego, że Gallinari nigdy nie wyraził skruchy za popełnione morderstwa i nie wyrzekł się obłędnej ideologii, w imię której mordował. W blogu skupiającym radykalnych lewicowców pod zdjęciem terrorysty opublikowano nawet elegię, w której można wyczytać: „Twoja walka jest walką naszą – młodej armii leninistów". Gallinari stał się rewolucyjnym bohaterem włoskiego Internetu.
Pogrzeb w sobotę, 19 stycznia, na cmentarzu w Coviolo na przedmieściach Reggio Emilii zgromadził tysiące. Mowę sławiącą rewolucyjny żywot niezłomnego Gallinariego, do śmierci wiernego sprawie, głosił Loris Tonino Paroli (68 lat, z czego 16 za kratami), jeden z pionierów Czerwonych Brygad. Potem był apel poległych – „towarzyszy zamordowanych w zasadzkach bandytów generała Carlo della Chiesa" (dowódca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta