Smoleńskie znaki zapytania
Stronie rządowej coraz trudniej jest milczeć. Do zabrania głosu zmuszają ją mnożące się wątpliwości
Przez blisko trzy lata ustalenia polskiej komisji badającej katastrofę Tu-154 pod Smoleńskiem były przedstawiane przez rząd jako jedynie słuszne. A wersja wydarzeń, które doprowadziły do tragedii – jako jedyna możliwa.
Jednak presja społeczna, stawiane publicznie pytania i sprzeczne z oficjalną wersją opinie niezależnych ekspertów sprawiły, że strona rządowa nie może już dalej udawać, że w sprawie katastrofy wszystko wyjaśniono. Także jej eksperci zaczęli organizować debaty.
– Jeżeli parlamentarny zespół kierowany przez posła Macierewicza przedstawia ekspertyzy, urządza dyskusje, to strona rządowa nie może dalej milczeć. Tym bardziej że zainteresowanie opinii publicznej tragedią smoleńską jest olbrzymie. To ważne nie tylko dla wyborców PiS czy Platformy. Jej wyjaśnienie należy się narodowi i historii – mówi „Rz" dr Bartłomiej Biskup, politolog z UW.
Coraz więcej pytań
Po blisko trzech latach od katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem nie milkną wątpliwości co do jej przyczyn. Nasuwają się one nie tylko zwolennikom spiskowych teorii, ale i osobom wcześniej przekonanym do wersji z raportu komisji Jerzego Millera.
Na jakiej wysokości samolot uderzył w feralną brzozę, czy cienkie drzewo mogło roztrzaskać skrzydło maszyny, czy na pokładzie był wybuch, czy ogień powstał wskutek uderzenia maszyny w ziemię. Dlaczego rządowi eksperci zapewniali, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta