Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Spóźniony romantyk w nowoczesnym świecie

15 lutego 2013 | Teatr Wielki, Opera Narodowa | Jacek Marczyński
„Sprawę Makropulos” Leoš Janáček skomponował w 1926 r., wykorzystując sztukę Karela Čapka. To jedyne w operze po∏ączenie procesu sądowego z elementami SF, historia procesu o prawo dziedziczenia majątku i kobiety, która posiad∏a sekret d∏ugowieczności. Reżyserem spektaklu, który powsta∏ w koprodukcji Opery Narodowej z festiwalem w Salzburgu, jest jeden z największych europejskich twórców teatralnych Christoph Martahler. Na zdjęciu: scena z przedstawienia w Saltzburgu.
źródło: walter mair
„Sprawę Makropulos” Leoš Janáček skomponował w 1926 r., wykorzystując sztukę Karela Čapka. To jedyne w operze po∏ączenie procesu sądowego z elementami SF, historia procesu o prawo dziedziczenia majątku i kobiety, która posiad∏a sekret d∏ugowieczności. Reżyserem spektaklu, który powsta∏ w koprodukcji Opery Narodowej z festiwalem w Salzburgu, jest jeden z największych europejskich twórców teatralnych Christoph Martahler. Na zdjęciu: scena z przedstawienia w Saltzburgu.
źródło: Rzeczpospolita

Dyrygent Gerd Schaller opowiada o premierze „Sprawa Makropulos” Leoša Janáčka i o tym, że nie boi się reżyserów z nowatorskimi pomysłami.

Dyrygował pan już w Warszawie „Wozzeckiem", „Rigolettem", a także utworami współczesnymi. Czy to oznacza, że lubi pan wszystkie operowe style i epoki?

Gerd Schaller: Lubię każdą operę, którą mogę zaprezentować publiczności, trudno byłoby wskazać tytuły mi najbliższe. Czasami zresztą jest tak, że dopiero w trakcie przygotowań do premiery odkrywam w jakiejś operze fascynujące rzeczy lub coś, czego wcześniej nie zauważyłem. W przypadku utworów, którymi mam dyrygować, tak jak „Sprawa Makropulos", sięgam po partyturę nawet rok wcześniej. Kiedy już opanuję ją pamięciowo, wracam do fragmentów, które sprawiają mi trudność, staram się je rozgryźć jak najwnikliwiej. Potem odkładam nuty, daję sobie czas, by całość we mnie dojrzała. Dopiero wówczas jestem gotowy do pracy z orkiestrą i śpiewakami.

Jest pan jednak artystą niemieckim, zatem nie preferuje pan „Fidelia" Beethovena czy dramatów Richarda Wagnera?

Zaczynałem pracę w Hanowerze, moim pierwszym szefem był Hans-Peter Lehmann, wybitny znawca teatru wagnerowskiego, czego dowód, jak wiem, dał również w Polsce, inscenizując „Pierścień Nibelunga" we wrocławskiej Hali Stulecia. Dzięki niemu dyrygowałem dramatami Wagnera. W moim życiorysie jest „Walkiria", „Tannhäuser" czy „Holender". W Hanowerze poznawałem też...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 9463

Wydanie: 9463

Spis treści
Zamów abonament