Republika sędziów
Sąd Apelacyjny, wydając wyrok w sprawie Sawickiej, zrobił kolejny wyłom, który utrudnia nam zrozumienie, jakimi zasadami kierują się niektórzy polscy sędziowie – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
Wyrok w sprawie Beaty Sawickiej wywołał dyskusję o granice stosowania metod operacyjnych. Równie ważne, jeśli nie ważniejsze, są jednak granice władzy sędziowskiej, które moim zdaniem skład orzekający spektakularnie przekroczył.
Przyjmując nawet najbardziej wzniosłą wersję motywacji sędziów (troskę o to, by niewinny, o nic niepodejrzewany obywatel nie stał się przedmiotem inwigilacji i prowokacji tajnych służb), widać wyraźnie, że to rozumowanie się nie broni.
Nawet podejrzany, nawet przestępca, nie musi przecież popełnić kolejnego przestępstwa. Chcąc być konsekwentnym, należałoby więc zakwestionować w ogóle inwigilację, policyjne prowokacje.
Wziąłeś – jesteś przestępcą
Tego Sąd Apelacyjny nie zrobił. Sam nie jestem fanem takich metod, ale nie chciałbym, żeby sędziowie zastępowali parlament, stanowili prawo, a zbyt często takie polityczne inklinacje można u nich dostrzec. Świadomie czy nie, wdzierają się w kompetencje innych władz.
Tymczasem nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta