Czerwono-czarny burmistrz
Piotr Guział jest dziś najbardziej obiecującym politykiem lewicy. Może mu się udać pokonanie Platformy.
Latem 2010 r. przed wyborami samorządowymi Piotr Guział był naprawdę przerażony. Spotykał się ze znajomymi, opowiadając, że Platforma chce go wykończyć. Zbliżały się wybory samorządowe, a Guziałem zainteresowała się ówczesna antykorupcyjna minister Julia Pitera. Przekopywała jego interesy, co Guział uważał za szukanie haków. Kilkadziesiąt pism do skarbówek i instytucji, w których pracował, na nic się zdało. Guział pobił Platformę i został burmistrzem w jej stołecznym mateczniku – dzielnicy Ursynów.
Teraz, kiedy znów rzuca PO rękawicę, próbując odwołać prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz, także ma obsesję służb specjalnych. Poprosił byłego szefa ABW w rządach SLD Andrzeja Barcikowskiego o konsultację w sprawie referendum.
Guział ma powody, żeby nie cierpieć Gronkiewicz. Po wyborach 2010 r. był rodzynkiem wśród stołecznych burmistrzów, których gros ma legitymację PO. A Gronkiewicz, której brak politycznego instynktu, zamiast młodego polityka lewicy wciągać w orbitę PO, postanowiła z nim walczyć. Każdą zniewagę Guział wykorzystywał przeciwko Gronkiewicz. To on zaczął propagować jej wizerunek jako osoby małostkowej, partyjnego dygnitarza, który nie rozumie problemów miasta.
Gronkiewicz w Warszawie przeżywa to, co Tusk w skali kraju: zmęczenie środka drugiej kadencji po dwukrotnej wygranej. Ekspresowe zebranie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta