Nawet szesnaście licytacji dziennie
Maurycy Mielniczuk | opowiada Januszowi Miliszkiewiczowi o aukcjach sztuki w Paryżu.
Rz: Od pięciu lat pracuje pan jako marszand we Francji. Proszę wyjaśnić, na czym polega fenomen legendarnej firmy Hotel Drouot. Jest ona symbolem francuskiego rynku antykwarycznego, tak jak symbolem światowego rynku jest Sotheby's czy Christie's.
Maurycy Mielniczuk: Tradycje Hotelu Drouot sięgają pierwszej połowy XIX w. W obecnej nowoczesnej siedzibie, oddanej do użytku w 1980 r., znajduje się 16 sal aukcyjnych, magazyny, biura. Codziennie odbywa się tu równocześnie do 16 licytacji organizowanych przez różne domy aukcyjne. Nie ma numerów licytacyjnych. Uczestnicy nie rejestrują się. Licytują przedmioty i wykupują je. Wszystko opiera się na zaufaniu do klienta. Niewykupienie towaru zdarza się sporadycznie. W sumie w sezonie w Drouot odbywa się ponad tysiąc aukcji. A są jeszcze aukcje w całej Francji. Podaż dzieł sztuki i antyków jest duża, bo mieszczańskie społeczeństwo zgromadziło przez wieki bogactwa. Drouot to firma lokalna. Nie ma co jej porównywać do firm o globalnym zasięgu, takich jak np. Sotheby's.
Odbywają się tam dwa podstawowe rodzaje aukcji.
Pierwszy to aukcje bieżące prowadzone bez katalogu. Wyprzedaje się na nich przede wszystkim zawartość mieszkań lub domów po śmierci właścicieli albo przedmioty pochodzące z sądowego podziału...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta