Zakładnicy polityki
Na początku lat 90. wydawało się, że Ukraińcy muszą dojrzeć do rozliczenia się z przeszłością. Kwestie polityczne oddzielono więc od rozliczeń historycznych, a temat zbrodni wołyńskiej został schowany. Efekty tej polityki są mizerne – twierdzi publicystka
Z całej mojej rodziny żyjemy tylko dwie: Irena, to ja pisząca te słowa, i siostra Leokadia. Nie wiemy, co się stało z ranną siostrą Stasią. Zamordowano razem pięć osób z mojej rodziny. Długo się bałam, czy to napisać" – wspomina Irena Gajowczyk. Mieszkali w Hurbach na Wołyniu do 2 czerwca 1943 roku. Tego dnia banderowcy napadli na wieś, a jej rodzina i sąsiedzi próbowali się schronić w lesie. Ale z lasu szli Ukraińcy z siekierami, więc schowali się w zbożu. Matkę uderzono siekierą, a mimo wszystko zakrwawiona doczołgała się do pokrwawionego, płaczącego 1,5-letniego Tadzia i dała mu pierś. Podcięli jej gardło i poobcinali piersi. „Mama i Tadzio bardzo się męczyli. Mama z bólu powyrywała sobie włosy z głowy, była strasznie zmieniona, bałam się jej, prosiła o wodę" – opowiada kobieta, wówczas sześcioletnia dziewczynka. Przeżyła, ale dwa dni później banderowiec wbił jej nóż w gardło, gdy krzyczała podczas zabijania ojca (zabił go Iwan, kolega taty). „Jeden z nich chwycił mnie za skórę na plecach, tak jak się łapie kota, i tyle ile miał skóry w garści obciął nożem, potem jeszcze dwa razy ugodził nożem w łopatki i wrzucił mnie w ogromny kopiec mrówek. Mam siedem blizn na ciele, które z biegiem lat przestały mi przeszkadzać, jednak okaleczona psychika daje mi znać o sobie przez całe życie" – wyznaje dr Lucynie Kulińskiej w książce „Dzieci...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta