Profanum doby Internetu
Ostrzegam na samym początku: ten tekst będzie stronniczy, niektórym może wydać się niesprawiedliwy. Ale taki ma być, bo często, zachwycając się wolnością i wartościami płynącymi z dostępu do ogólnoświatowej sieci, przechodzimy do porządku dziennego nad wychylającym się z niej złem. W tym tekście będzie tylko o nim. O profanum świata Internetu.
Przez kilka lat byłem blogerem. Chciało mi się pisać w ten sposób, jak to robią blogerzy, z odrzuceniem całego anturażu warsztatu i fachowości. Szybkie teksty, powodowane mniej myślą niż emocją. Skrótowe refleksje albo informacja, o której myśli się, że jest unikalna. Szybko przekonałem się, że na blogach „nie ma przeproś". Posty komentujących kierowały się w jeszcze większym stopniu emocjami niż to, co pisałem. Błyskawicznie dowiedziałem się o swojej równoległej biografii, którą ktoś mi wciskał jak dziecko w brzuch. Każda notka pociągała za sobą bluzgi złośliwości, wulgarne komentarze i puenty. Zależnie od tego, w jakim kierunku szła refleksja, byłem albo zawszonym stronnikiem PiS,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta