Rośnie wrażliwość historyczna
Dojrzali politycy mają zdolność do uprawiania polityki w trudnych chwilach – mówi poseł PiS.
Rz: Jak to jest możliwe, że połowa Polaków nie wie, kto zginął na Wołyniu, a kto był sprawcą rzezi?
Kazimierz M. Ujazdowski: Wiedza na ten temat w PRL była zakazana, później z trudem docierała do opinii publicznej. Po dziś dzień jest właściwie nieobecna w programach edukacyjnych.
Uchwała upamiętniająca 70. rocznicę rzezi na Wołyniu wywołała ogromne emocje w Sejmie. Pojawiły się nawet komentarze, że Sejm nie jest miejscem do ustalania prawd historycznych i że tego typu uchwały są nieszczęściem naszego parlamentu.
To niepoważna opinia. Wiadomo, że Sejm nie prowadzi badań historycznych, tylko upamiętnia wydarzenia istotne dla wspólnoty narodowej. Zresztą parlamenty państw europejskich podejmują uchwały historyczne i nikt się temu nie dziwi. Żaden poważny komentator we Francji czy Niemczech nie formułowałby podobnego zarzutu pod adresem parlamentu.
Spór o Wołyń wyglądał jednak jak spór o niuanse językowe. PiS, SLD, PSL domagały się sformułowania, że było to ludobójstwo, a rząd upierał się przy sformułowaniu, że były to czystki etniczne o znamionach ludobójstwa.
To nie jest spór o niuanse językowe. Ludobójstwo jest typem przestępstwa, a czystki etniczne nie. Dlatego używamy tego pierwszego terminu. Trzeba zwrócić uwagę na to, że prawo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta