Bocianie szlaki II RP
Poleskie bociany trafiły do Anglii i Portugalii. A niemiecki ornitolog Friedrich Goethe (w mundurze) – do okupowanej Norwegii.
„Do kraju tego, gdzie winą jest dużą / Popsować gniazdo na gruszy bocianie..." – pisał Cyprian Kamil Norwid („Moja piosenka" II). Nie umiemy wyobrazić sobie krajobrazu polskiego bez bocianich gniazd, bocianiego klekotu, bez dostojnie spacerujących po łące ptaków. Wiemy, że jedna czwarta ich światowej populacji mieszka w Polsce. Wierzymy, że pomagają nam zwalczać niż demograficzny. Czekamy z utęsknieniem na ich przylot, który potwierdzi nadejście wiosny, żegnamy ze smutkiem, kiedy zbierają się do odlotu. Ale też obserwujemy, liczymy, obrączkujemy, reperujemy gniazda, budujemy nowe, podglądamy... umożliwiają to kamery zainstalowane w sąsiedztwie gniazd (w Europie jest ich prawie 100, w tym 12 w Polsce), ba – staramy się towarzyszyć niektórym z nich w podróżach na zimowiska, co umożliwia technika GPS.
Kierunek Londyn
Niczym chłopi z obrazu Józefa Chełmońskiego „Bociany" nieraz przypatrywaliśmy się lecącym na koniec świata ptakom. Jednak polskie bociany nie tylko potrafią polecieć na kraniec Afryki. Polskie bociany mają na swoim koncie także inny wyczyn. Latały... LOT-em.
21 czerwca 1939 r. „Ilustrowany Kuryer Codzienny" (IKC) poinformował, że kierowana przez prof. Kazimierza Wodzickiego ekipa naukowców prowadzi we wsiach Lemieszowice i Kaczanowice pod Pińskiem chwytanie bocianów. Część przetransportowana zostanie do Brasławia i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta