Patrząc na wojnę
O reportażu ekstremalnym wiemy stosunkowo niewiele, choć zdążył wytworzyć własną legendę, zrodzić i pochować bohaterów. Znane są nam doniesienia z wojen. Kim jednak są ich autorzy? Jak korespondenci i fotoreporterzy trafiają na wojny, jak na nich pracują i kim są, gdy z nich powracają?
Nie ma szkół dla korespondentów wojennych. Nigdy ich nie było i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Akademia sztuk pięknych nauczy malarstwa, wyda grafików i rzeźbiarzy, lecz jeszcze nie artystów, którzy nigdy nie byli efektem edukacji, czy tym bardziej masowej produkcji. Podobnie rzecz ma się z korespondentami. Z pewnością studia dziennikarskie, fotograficzne czy ogólnie rzecz ujmując, kierunki humanistyczne ułatwiają nieco sprawę, bo dają narzędzia do późniejszej pracy, lecz na tym kończy się ich rola.
Patrick Chauvel, jeden z najbardziej znanych i zasłużonych fotoreporterów wojennych, który realizował materiały o ponad 20 różnych konfliktach, zaczynał od jednej z wojen izraelsko-palestyńskich, z której nie przywiózł ani jednego autorskiego zdjęcia – pojechał na wojnę z pożyczonym aparatem, nie potrafiąc jeszcze fotografować. Korespondent wojenny to raczej postawa i gotowość do pracy w warunkach kompletnie niesprzyjających, a wręcz ekstremalnych. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dowiadujemy się, że w Polsce nie ma osób, które zajmowałyby się relacjonowaniem wojny w znaczeniu twardego zawodu, czyli ludzi utrzymujących się tylko i wyłącznie lub w dużej mierze z pracy wysłannika w rejon walk – koszty misji są często zbyt duże, a praca zbyt ryzykowna.
W Polsce obecnie jest kilkanaście osób –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta