Czego nie widać zza referendarskiego biurka
Nie ma żadnego powodu, by Skarb Państwa za taką sama usługę jak świadczona na rzecz indywidualnego klienta płacił obrońcy jedynie 5 proc. czy 10 proc. najniższej ceny rynkowej – wskazuje adwokat.
Rafał Dębowski
Każdy ma prawo do głoszenia własnych poglądów. Nawet jeśli są one błędne i powielają stereotypy czy półprawdy. W mojej ocenie wyłącznie taki charakter ma publikacja Michała Kazka, referendarza sądowego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu, pt. „Przywileje profesjonalnych pełnomocników procesowych" („Rz" z 19 grudnia 2013 r.).
Po dwakroć myli się autor, twierdząc, że w publicznej dyskusji na temat minimalnych stawek wynagrodzenia profesjonalnych pełnomocników procesowych (adwokatów, radców prawnych, doradców podatkowych i rzeczników patentowych) za pomoc prawną udzieloną z urzędu nie była dotychczas poruszana kwestia, jak to zwie, „przywilejów" pełnomocników procesowych. Po pierwsze, stawki wynagrodzenia pełnomocników za pomoc prawną udzieloną z urzędu, zgodnie z ustawą, są stawkami maksymalnymi, a nie minimalnymi. Po wtóre, podobne argumenty były już podnoszone w debacie publicznej w minionej epoce, i to nim jeszcze weszła w życie reforma „lex Gosiewski".
Bez dumpingu
To wówczas twierdzono: zawody prawnicze co prawda cieszą się pewnymi przywilejami, ale w zamian za to praktycznie za darmo świadczą pomoc prawną z urzędu. Na nic się zdały takie tezy. Nie kto inny jak parlamentarni decydenci różnych opcji politycznych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta