Dzieci zwiędłych kwiatów
Za kolorowym mitem wolności i miłości spod znaku swojskich dzwonów z bistoru i pacyfy na sznurku, który odkurza dziś stara hipisowska warszawka wspierana ciekawością pokolenia „róbta co chceta”, ciągnie się mroczne żniwo polskiej heroiny...
Najpierw tracili złudzenia, potem godność, a na końcu zęby. – Wszyscy mamy je teraz sztuczne – uśmiecha się Ewa, przesuwając palcem po nienaturalnie równych jedynkach. – To znaczy ci, którzy przeżyli.
Pięćdziesięcioletnia dziś Ewa ma na koncie dwa życia. Pierwsze, które – jakkolwiek by je opowiedzieć – zawsze kurczy się do sześciu lat ostrego „grzania". Drugie, po czterech odwykach, przeprowadziło ją na drugą stronę lustra – od ćwierć wieku pomaga uzależnionym wrócić do normalnego życia. – Nie wiem, może miałam więcej szczęścia niż inni, może byłam twardsza, bo przecież jest tak, że większość moich kolegów od strzykawki już dawno nie żyje – wskazuje dzisiejsza certyfikowana terapeutka w dziedzinie uzależnień, w końcu lat 70. prowincjonalna hipiska o pseudonimie „Nakręcona".
Bo była nakręcona – jak mówi, śmiejąc się do niegdysiejszych egzaltacji – bo wolność, mieszczańskie kajdany, bo miłość i pokój na świecie... Była młoda i powikłana, a środowisko, do którego przylgnęła, było „takie inne". – Sami wrażliwcy, artyści z liceum plastycznego, szkoły muzycznej, młodzi lokalni poeci.
W połowie lat 70. spotykali się w czytelni Empiku, trochę żeby pobyć ze sobą, trochę się wybić kolorowo z tłumu, ale głównie, żeby znaleźć się w innym świecie. Więc przede wszystkim brali. Gdzie? W mieście K. Średniej wielkości.
– Proszę sobie wybrać:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta