A co ma płeć do kina?
Jane Campion | O serialu „Tajemnice Laketop" i spokoju, przychodzącym z wiekiem, reżyserka opowiada Barbarze Hollender.
To prawda, że chciała pani zostać aktorką?
Jane Campion: Moi rodzice związani byli z teatrem. Dużo czasu spędzili na londyńskiej scenie Old Vic, a po powrocie do Australii założyli własny teatr. Szło im ciężko, ale i ja, i moja siostra połknęłyśmy bakcyla. Żyłyśmy w świecie wyobraźni. Po szkole wracałyśmy do domu, żeby zagłębić się w naszą wyimaginowaną rzeczywistość, gdzie odgrywałyśmy spektakle. Nie wyobrażałam sobie wtedy życia bez aktorstwa. Potem straciłam złudzenia. Niektórzy mówili nawet, że jestem na scenie nie najgorsza, ja jednak wiedziałam swoje – nie miałam talentu.
Dlatego studiowała pani najpierw antropologię, a potem malarstwo?
Tak, i to było dla mnie ważne. Studia w Sydney College wpłynęły na moje spojrzenie na świat i rozumienie sztuki. W Australijskiej Szkole Filmowej, do której później zdałam, niewiele się nauczyłam. Nie spotkałam tam nauczycieli o wielkiej indywidualności. Dopiero robiąc krótkie filmy, odnalazłam stare, artystyczne klimaty z dzieciństwa. Kiedy w 1986 roku dostałam Złotą Palmę dla krótkiego metrażu za film „Peel" – byłam wniebowzięta.
Siedem lat później odbierała pani Złotą Palmę za „Fortepian".
A w 1994 roku jeszcze Oscara za scenariusz tego filmu. I patrzyłam, jak odbierają statuetki Holly Hunter i Anna Paquin. Ale tamten czas...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta