Prawy Sektor atakuje koktajlem Mołotowa
Nacjonaliści z Majdanu rosną w siłę, bo proponują pozornie proste rozwiązania: rewolucję, która zmiecie „bandycką władzę". Gdy opozycja się naradza i jeździ na rozmowy do Janukowycza, oni walczą – pisze publicysta.
Przez ostatnie dni mogliśmy oglądać w telewizji lub Internecie dramatyczne sceny starć w Kijowie. W niedzielę kilkutysięczny tłum odłączył się od zgromadzonych na Majdanie Nezałeżnosti i ruszył przez Plac Europejski pod górę ulicą Hruszewskiego. Kawałek dalej, po prawej, jest siedziba rządu, a nieco dalej, po lewej – Rady Najwyższej. Ale demonstrantom zagrodziła drogę milicja i żołnierze wojsk wewnętrznych. Doszło do starć, w których po stronie demonstrantów brali udział zamaskowani, młodzi ludzie.
Te starcia trwały i w poniedziałek, i we wtorek. Gdy ten artykuł oddawany był do druku, wiadomo było o co najmniej dwóch ofiarach. Niewykluczone, że należeli do Prawego Sektora lub przynajmniej z nim sympatyzowali. A Prawy Sektor to ludzie, którzy uważają, że z Janukowyczem nie ma co rozmawiać – bo „żeby wierzyć w perspektywy takich rozmów, trzeba być całkowitym durniem". Należy więc przemawiać poprzez ultimatum – Janukowycz ma 24 godziny na opuszczenie kraju; milicjanci winni aresztować swych dowódców, inaczej sami trafią pod sąd, podobnie też żołnierze wojsk wewnętrznych i funkcjonariusze służb specjalnych. Opozycja natomiast powinna zrezygnować ze „zdradzieckich,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta