Urodzony tam, gdzie wszyscy rodzą się z nartami
Kamil Stoch | Ojciec powtarzał mu, że trzeba sto razy przegrać, by raz wygrać. Dziś syn jest mistrzem olimpijskim.
Na rodziców mógł liczyć zawsze. Gdy był mały, codziennie wozili go na treningi do Zakopanego. Wspierali w trudnych momentach, cieszyli po zwycięstwach. Jako psycholodzy uczyli zdrowego podejścia do sportu. Byli najważniejszymi osobami, zanim spotkał swoją przyszłą żonę.
Z Ewą Bilan, zakopianką o sportowej przeszłości (trenowała sztuki walki: judo, karate, kung-fu), poznali się podczas weekendu Pucharu Świata w Planicy. Nie ukrywa, że małżeństwo pomogło mu dorosnąć. Trzy tygodnie po ślubie, w sierpniu 2010 roku, wygrał zawody Letniej Grand Prix w Wiśle, cykl skoków na igelicie zakończył na drugiej pozycji. – To było przełomowe lato w mojej karierze. Uwierzyłem, że mogę wygrywać z najlepszymi – wspomina.
Kiedyś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta