Łotysz już liczy euro
Mieszkańcy z rezerwą podchodzą do nowej waluty. Rządzący są zadowoleni.
Agnieszka Kamińska
Jak żołądź, z którego wyrasta dąb, Łotwa dorosła do tego, aby przyjąć euro. Pod takim hasłem dwumilionowy nadbałtycki kraj niespełna trzy miesiące temu żegnał się z łatem.
Dla kraju, którego waluta od dziewięciu lat była sztywno związana z euro, wejście do strefy euro to nie rewolucja.
– Nie prowadziliśmy własnej polityki pieniężnej, więc nie było powodu, aby utrzymywać narodową walutę – mówi Ojars Kehris, były minister finansów, członek think tanku „Ekonomiści 2010" w Rydze.
– Dla małych krajów, jak Łotwa, euro jest bardzo ważnym czynnikiem stabilizującym gospodarkę – podkreśla Ilmars Rimsevics, szef banku centralnego Łotwy.
Przyjęcie euro ułatwiło życie eksporterom, którzy jedną trzecią produkcji wysyłają do krajów eurolandu. Obniżyło koszty obsługi zagranicznego długu – według szacunków banku centralnego o ok. 80 mln euro rocznie. Zwiększyło też atrakcyjność inwestycyjną kraju.
Ale mieszkańcy Łotwy (ponad jedna czwarta to Rosjanie) wciąż mają sporo obaw związanych z nową rzeczywistością.
Strach przed drożyzną
Droga Łotwy do euro była długa i wyboista. Kraj miał stać się częścią eurolandu już w 2008 r. Plany rządu pokrzyżował globalny kryzys...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta