Wyznawcy żywności bio
Bazary wyrastają u nas jak grzyby po deszczu. Tylko w Warszawie w ostatnim czasie powstały LeTarg na Saskiej Kępie, jarmark radia WNET na terenie Konesera, targi w Fortecy i wiele innych. Przychodzi się tu głównie po jedzenie polskie.
Jeszcze dziesięć lat temu interesowanie się żywnością ekologiczną uchodziło za nieszkodliwe, kosztowne hobby. Polacy z pobłażliwością przyglądali się znajomym w Anglii, Francji czy Stanach, którzy w lodówce mieli tylko produkty bio. Powariowali, myśleli. „Ekologia to nowe opium dla mas", chciałoby się zacytować Slavoja Žižka. Aż wreszcie, razem z Unią, ta moda przyszła do nas.
Sprzedaż internetowa, sieć Organic, małe sklepy, targi, bazary – z kupieniem ekojedzenia nie ma dziś problemu. Nawet firma Bonduelle wprowadziła do swojego portfolio mrożone warzywa opatrzone certyfikatami. Rolnictwo ekologiczne w Polsce stale się rozwija. Według danych Ministerstwa Rolnictwa w Polsce w roku 2012 było 26 tys. gospodarstw. W ciągu dwóch lat ich liczba i powierzchnia upraw wzrosły o 10 proc.
Klientów także nie brakuje. Targi eko w miastach gromadzą tłumy. I to już nie te targi co parę lat temu.
Zawodowcy ekologii mogą płacić
Gdy w roku 2009 pisałam w „Rzeczpospolitej" tekst pt. „Buraki w wielkim mieście", w Warszawie działały trzy główne bazary: na placu Szembeka, przy Banacha i w Falenicy. Oprócz tego kilkadziesiąt dzielnicowych o wyglądzie niezbyt zachęcającym do dłuższego pobytu. Sklecone byle jak stragany, chłopi w gumofilcach – tak to wtedy wyglądało. Zrobić zakupy i szybko do domu, otrzeć buty z błota.
W ciągu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta