Wielka kradzież u fiskusa
Pod nosem ochroniarzy z depozytu urzędu kontroli skarbowej zniknęło 53 tys. paczek papierosów.
W tej historii zaskakują nie tylko skala kradzieży i beztroska urzędników, ale i to, że tak gruba sprawa rozeszła się po kościach. Niezbyt dotkliwie ukarano kilka osób, a szefostwu urzędu się upiekło.
Miejsce na palarnię
Pod koniec października 2011 r. magazynier białostockiego Urzędu Kontroli Skarbowej (UKS) zlicza wagony papierosów w depozycie. Część z nich ma przygotować do transportu – trafią do Urzędu Celnego w Suwałkach i tam na podstawie decyzji sądu zostaną spalone. Podczas liczenia kartonów okazuje się, że w depozycie brakuje 29 999 paczek.
Komisja inwentaryzacyjna ujawnia braki w magazynie niemal dwukrotnie większe. Powinno się w nim znajdować 97 148 paczek papierosów i 540 butelek alkoholu – notują kontrolerzy. Brakuje dokładnie 52 932 paczek i 51 butelek (36,5 litra wyrobów spirytusowych) o wartości rynkowej grubo ponad 200 tys. zł. To nielegalny towar bez polskich znaków akcyzy, zarekwirowany na straganach, głównie u Rosjan i Ukraińców. W depozycie czeka na decyzję sądu o przepadku mienia na rzecz Skarbu Państwa, czyli po prostu na spalenie.
Dyrektor urzędu instaluje kamery i zawiadamia prokuraturę. Miesiąc później policja zatrzymuje dwie sprzątaczki, 21-letniego syna...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta