Bez nadziei dla Palestyny
Dawno stosunki Izraela z Autonomią Palestyńską nie były tak złe. I jeszcze się pogorszą.
Ulica Hilel w zachodniej Jerozolimie, w okolicy są hotele, deptaki pełne kawiarenek i sklepów. To serce żydowskiej części miasta. Kilkaset metrów stąd, tuż przed murem Starego Miasta, do 1967 r. była granica, wówczas izraelsko-jordańska. Palestyńczycy chcieliby ją przywrócić i za nią swoje państwo. Zakładał to tekst rezolucji, którą przed zakończeniem ubiegłego roku odrzuciła Rada Bezpieczeństwa ONZ.
– Dla większości Izraelczyków jest to nie do przyjęcia. Dla nich Izrael kończy się na rzece Jordan, obejmuje Zachodni Brzeg, na którym Palestyńczycy chcieliby utworzyć państwo. Zresztą premier Beniamin Netanjahu nigdy poważnie nie traktował jego powstania. On jest zwolennikiem obejmującej te tereny drugiej republiki izraelskiej, nacjonalistycznej – powiedział mi Uri Huppert, adwokat, którego kancelaria mieści się przy ulicy Hilel. Doskonale pamięta miasto przedzielone granicą. Tam, gdzie przebiegała, jest nowoczesne izraelskie centrum handlowe Mamilla.
Głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przebiegło gorzej, niż Palestyńczycy mogli się spodziewać. Poparła je co prawda większość (8 z 15) państw, ale to o jeden głos za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta