Wyrób kościołopodobny
Jeśli Kościół zmieni swoje duszpasterskie spojrzenie na rozwodników w ponownych związkach, to nie ma powodów, by nie dopuszczał też do komunii poligamistów – pisze publicysta.
Rozumowania kardynała Waltera Kaspera w kwestii komunii świętej dla osób rozwiedzionych i będących w ponownych związkach nie da się obronić. I to nie tylko teologicznie, ale nawet na poziomie logiki czy zdrowego rozsądku. Niemiecki hierarcha próbuje bowiem przekonywać, że małżeństwo może być dla Kościoła jednocześnie nierozerwalne i rozerwalne, i że to, co na poziomie doktryny jest oczywistością, w życiu prywatnym i duszpasterstwie już tak oczywiste nie jest. A żeby to zobaczyć, warto się posłużyć przykładem sytuacji życiowej, która choć nie jest częsta w Europie, to w wielu miejscach stanowi realny problem duszpasterski, a mianowicie poligamii.
Między poligamią a poligamią seryjną
Wyobraźmy więc sobie, że nagle po liberalnych i konserwatywnych mediach zaczyna krążyć afrykański hierarcha, który przekonuje, że trzeba jak najszybciej zmienić dyscyplinę sakramentów w odniesieniu do mężczyzn, którzy mają – a w Afryce jest to przynajmniej tak częste, jak rozwody w Europie – więcej niż jedną żonę. Hierarcha ten przekonywałby oczywiście, że nie chodzi mu o to, by zmienić doktrynę katolicką, wedle której małżeństwo ma być monogamiczne, ale jedynie o to, by zmienić praktykę duszpasterską, tak by poligamiści nie czuli się wykluczeni, a ci z nich, którzy żałują, mogli – za zgodą biskupa – przystępować do komunii świętej. „Chodzi oczywiście o wyjątkowe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta