Joanny d’Arc z cekaemem
- Terroryści boją się nas bardziej niż chłopaków - śmieją się kurdyjskie bojowniczki. Dżihadyści wierzą ponoć, że jeśli zostaną zabici przez dziewczynę, nie trafią do raju.
– Mam na imię Zilan. Mam 20 lat – mówi sympatyczna dziewczyna siedząca na materacu ustawionym pod odrapaną ścianą. Jej czarne, niezbyt długie włosy wystają spod zimowej czapki. Ubrana jest w moro, na które narzucony jest ciemnoszary polar i granatowa kurtka przeciwdeszczowa. Wygląda, jakby była na obozie harcerskim. – Jestem z Qamiszlo. W YPJ jestem od trzech lat, jestem snajperką.
YPJ (Yekineyen Parastina Jin, czyli Kobiece Oddziały Obrony) to żeńskie oddziały samoobrony syryjskich Kurdów. Powstały razem z YPG, ich męskim odpowiednikiem, przed trzema laty, gdy zaczęła się wojna domowa w Syrii. Kobiece wojsko to wyjątek w regionie, w którym kobiety mają niewiele praw. W Państwie Islamskim, z którym Kurdowie prowadzą krwawe walki, rola kobiet w działaniach zbrojnych może najwyżej przyjąć formę tzw. dżihadu al-nikah, czyli świadczenia usług seksualnych walczącym mężczyznom. Mogą też wysadzić się w powietrze. Ale w Rożawie wszystko jest inaczej.
Zachód słońca na Bliskim Wschodzie
Nawet doświadczeni globtroterzy mieliby problem ze wskazaniem na mapie Rożawy. Dosłownie słowo to oznacza „zachód słońca", ale Kurdowie nazywają tak zachodni Kurdystan – ściślej, tę jego część, która należy do Syrii. Na początku syryjskiej rewolucji tereny te zostały przez nich opanowane, a następnie stworzono tam trzy kantony: Dżazirę, Efrin i Kobane. Łącznie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta