Taksówka z Iranu
Jedni reżyserzy sami milczą latami, innych chce do tego zmusić władza.
Na festiwalu w Berlinie dwa filmowe wydarzenia i dwaj wyjątkowi, tajemniczy twórcy. Amerykanin Terrence Malick sam zapracował sobie na to, że każdy jego film budzi wśród kinomanów dreszcz emocji.
Po nakręconych w latach 70. znakomitych „Badlands" i „Niebiańskich dniach" Malick zniknął z kina na 20 lat. Powrócił wstrząsającym dramatem wojennym „Cienka czerwona linia". „Drzewo życia" w 2012 roku zdobyło Złotą Palmę w Cannes. Najnowszy, pokazany na Berlinale „Knight of Cups" to historia scenarzysty z Los Angeles, człowieka sukcesu, ale zagubionego w życiu.
Arcydzieło czy kicz
Trudno bardziej okrutnie i krytycznie naszkicować obraz Hollywood. Wśród luksusowych domów, szkła i stali nie ma prawdziwego życia. Są rozmowy bez sensu, kruche i chwilowe relacje. Czy to zresztą tylko hollywoodzki krajobraz? Terrence Malick zrobił też film o pustce w człowieku. Po berlińskim seansie jedni klaskali, inni buczeli – tych drugich było więcej. A więc dzieło czy kicz? To pytanie nieraz padało w kontekście twórczości...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta