Kino ważne czy nudne
Pro i kontra. „Sąsiady” – film, którym Grzegorz Królikiewicz wraca na ekrany, skrajnie oceniają recenzenci „Rzeczpospolitej”.
Barbara Hollender
To pierwszy film fabularny Królikiewicza od 20 lat. Kino odrębne, inne od tego, które trafia dziś na ekrany. Ważny głos o ludziach, którzy po transformacji zostali wyrzuceni na margines. O Polsce.
Stylistyka filmu Królikiewicza nie jest łatwa. Mnie ona fascynuje, ale nawet jeśli komuś nie odpowiada, nie wypada lekceważąco machnąć ręką. Kiedy artysta tej miary robi fabułę po długim okresie, w którym komentował dzień dzisiejszy i historię jako dokumentalista, to znaczy, że ma coś istotnego do powiedzenia.
Przez wąski prześwit między dwiema kamienicami idzie człowiek. Ku światłu. Ma to wymiar symboliczny. Ale reżyser portretuje tych, którzy przez tę szczelinę się nie przedrą. W ich świecie, pełnym biedy, czas się zatrzymał. Gdzieś między rokiem 1950 a nowym wiekiem. Tytułowe „sąsiady" to ludzie prości, ale mający swoją moralność i swoje niepisane prawa. Tu żona robi mężowi wyrzuty, że od ślubu jej nie pobił. Inni biją, znaczy, że kochają. Ksiądz przychodzi do prostytutki, która –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta