Cztery lata syryjskiego horroru
Nie jesteśmy w stanie odwrócić losów tej wojny, ale możemy choć trochę złagodzić cierpienia jej ofiar.
Wojna w Syrii wkroczyła niepostrzeżenie w piąty rok i nic nie zapowiada jej szybkiego zakończenia. Niełatwe jest śledzenie jej przebiegu wzdłuż chaotycznych linii frontu ze zmieniającymi się wciąż lokalnymi sojuszami. Nie zmienia się tylko jedno – skala cierpienia zwyczajnych Syryjczyków i rosnąca codziennie liczba ofiar.
Od dawna nie jest to już powstanie uciemiężonych sunnitów przeciwko władzy alawickiego reżimu Asadów i partii BAAS. W ciągu czterech lat grupy powstańcze dzieliły się i łączyły, walczyły z wojskiem i między sobą. Z miesiąca na miesiąc wojna stawała się coraz okrutniejsza. Wszystkie strony starają się zniszczyć, zastraszyć i zdemoralizować przeciwników, demonstrując najbardziej przerażające praktyki, na jakie je stać.
Na jeszcze wyższy poziom bezwzględności wyniosło syryjską wojnę pojawienie się Państwa Islamskiego. Organizacja islamskich fanatyków opanowała w ubiegłym roku 40 proc. Syrii (i duże obszary północnego Iraku), zaprowadzając tam rządy terroru. Islamscy fanatycy torturują i krzyżują swoje ofiary, starają się je poniżyć i zadać jak największe cierpienie.
Lepsi nie są ludzie reżimu, którzy rozpoczęli tę wojnę, atakując w marcu 2011 r. zbuntowane miasto Homs. Siły bezpieczeństwa zakatowały ok. 13 tys. więźniów. O losie kolejnych 20 tys. nic nie wiadomo. Przeciwko cywilom używane są osławione „bomby beczkowe" – pojemniki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta