Rockowy eliksir młodości
muzyka | Nawet skandaliczna jakość dźwięku na PGE Narodowym nie mogła popsuć rewelacyjnego koncertu AC/DC.
Gigantyczna scena w kształcie szkolnej czapki z diabelskimi rogami zamigotała tysiącem świateł. Angus Young wbiegł lekkim krokiem, w szkarłatnym stroju gimnazjalisty, w nieodłącznych krótkich spodenkach, w kaszkiecie z literą A. Tak jak 40 lat temu, kiedy debiutował albumem „High Voltage". Ukłonił się skromnie, jakby miał wygłosić grzeczny wierszyk. Ale zamiast tego uderzył wściekle mocno w struny lśniącego Gibsona i zelektryzował 50 tysięcy fanów potężnym riffem „Rock or Bust".
Było wielu takich, którzy wraz z nastaniem kolejnych mód chcieli posłać lidera AC/DC do muzycznego piekła: punkowców, nowofalowców, rastamanów, fanów disco, techno, raperów i hipsterów. Powtarzali, że czas rock and rolla w stylu Younga bezpowrotnie się skończył. Po obejrzeniu koncertu w Warszawie każdy z nich posypałby głowę popiołem i powtórzył za Angusem: „Rock or Bust".
Spychano genialnego gitarzystę z Parnasu, wykpiwano go za rzekome muzyczne prostactwo i konserwatyzm. Tymczasem on wraca co kilka lat ze znakomitym albumem. I tym razem wyskoczył...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta