Koniec wieku naiwności
Tour de France ma zwycięzcę, choć tak naprawdę trudno powiedzieć, czy Chris Froome w tym wyścigu więcej zyskał, czy stracił.
Pod względem sportowym pokazał wielką klasę, pod górę już przy pierwszej okazji uciekł równie fantastycznie jak przed laty Lance Armstrong. Ale chyba nikt, kto czyta światową prasę (poza brytyjską) i ogląda telewizję, nie powie, że Froome wizerunkowo coś na szosach Francji wygrał. Wprost przeciwnie - jego nazwisko, do tej pory dla większości kibiców moralnie obojętne, stało się symbolem hydry, której nie sposób definitywnie urwać łba. Kiedy wygrywał wielki poprzednik Froome'a w grupie Sky Bradley Wiggins i sam Froome w roku 2013, aż tak wielu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta