Gdy żarty w pracy przestają bawić
Ośmieszanie ofiary przed przełożonymi to częsta metoda prześladowców w firmie. Choć większości pracowników może się to wydawać niewinne, jest absolutnie niedopuszczalne.
Z początku wszystko wydaje się być w idealnym porządku. Kierownictwo jest zadowolone, bo firma osiąga założone wyniki, umacnia pozycję na rynku i przynosi wymierny dochód. Pracownicy też nie mają powodów do narzekań. Pensja wypłacana jest regularnie, a za dobre wyniki pracownikom przyznaje się premie.
– Nawet jeśli Krzyśkowi zdarzy się podkreślić atrakcyjny biust Marysi, to przecież jeszcze nic złego, prawda? Damianowi też nigdy nie przeszkadzało, gdy sobie z niego trochę pożartowaliśmy – taką mamy kulturę pracy zespołowej – tłumaczą zatrudnieni. – Po prostu lubimy pracować na wesoło.
Cienka granica
Takie myślenie w połączeniu ze skoncentrowaniem uwagi wyłącznie na wynikach ekonomicznych przedsiębiorstwa może w efekcie wykształcić patologiczne relacje między pracownikami i zaburzyć całą organizację pracy. Drobne uszczypliwości, „zabawne" słowa czy gesty bywają na granicy poniżania czy naruszania godności osobistej osoby, do której są skierowane.
Z pewnością uwłaczające uwagi kierowane kilka razy w tygodniu przez dłuższy czas nie polepszają atmosfery. Chęć rozładowania nagromadzonego stresu w żaden sposób nie uzasadnia ośmieszania innej osoby.
Takie działania mogą być mobbingiem i prowadzić u ofiary do wielu poważnych i długofalowych konsekwencji, np. psychologicznych. Sumienny i zaangażowany niegdyś pracownik staje się apatyczny,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta